Znaleziono 130 wyników

Rozejrzał się raz jeszcze, stali tu już bardzo długo. W końcu obrał jeden z kierunków i odbiegł.

- nic nie zapowiada polepszenia, wszystko pustoszeje... możesz tego nie widzieć gdyż nie widziałaś tego miejsca kiedy jeszcze coś tu się działo - odpowiedział spokojnie gdy po jego łbie przenikały róż ...

- raczej w to powątpiewam... - powiedział obojętnym tonem przejeżdżając kopytem po mchu rosnącym przy niewysokim drzewie, co prawda trudno było mu wyobrazić sobie że mogłoby być tu jeszcze nudniej, al ...

- jakiś czas temu było tu więcej koni i ciągle coś się działo, nie tu to tam... może to tylko objawy nadchodzącej zimy - powiedział sam do końca nie ogarniając co za filozoficzna myśl przeszła przez j ...

- nie wiem... ta dolina jest dość dziwna jak dla mnie bo ciągle się tu ludzie kręcą... - powiedział leniwym tonem, mówił powoli jakby chciał to przeciągnąć najbardziej jak się da by uniknąć nudy która ...

- Nie na tyle by wszystkich tu poznać... - odpowiedział dość niekonkretnie... sam do końca nie wiedział jak długo tu jest, czas mu się dłużył i powiewało nudą... jak długo mogło to już trwać... nie wi ...

Leniwie rozejrzał się w około jakby szukał kogoś domyślając się że to na nic, nie mylił się, las wciąż był pusty... przeniósł wzrok na klacz - jestem Toronto... a Ty?

Spojrzał na nowo przybyłą klacz z delikatnym uśmiechem, lekko zaskoczony - witaj - powiedział łagodnym i przyjaznym głosem. Widać było w tym jakby iskierkę radości

- Nie bardzo - odparł krótko - w sumie nie pamiętam już kiedy tu przybyłem ale nie było to bardzo dawno temu - dodał spokojnie

- Przyszedłem się przejść - powiedział spokojnie przyglądając się klaczy, troche nam tu opustoszało - przyznał po chwili rozglądając się dokoła

Uśmiechnął się na widok klaczy - Witaj - powiedział z nutką radości w głosie - nie spodziewałem się kogoś tu spotkać - dodał szybko - nazywam się Toronto...

Usłyszawszy parsknięcie zatrzymał się, nie sądził kogoś tu spotkać, rozejrzał się jednak wciąż nic nie widział... zarżał cicho i podążał w kierunku z którego dochodziło słyszane przez niego parsknięci ...

Toronto szedł powolnym stępem gdzieś w głąb lasu, sam dokładnie nie wiedział czego szuka, właściwie szukał czegokolwiek co mogło oderwać go od tej pustki panującej wokoło, początkowo nie zauważył nawe ...

Uśmiechnął się lekko na widok Kasandry, uniósł łeb i skubnął ją w kłąb, jej towarzystwo łagodziło tą pustkę w około...

Przyszedł kłusem na pastwisko, rozejrzał się po nim, było tu niesamowicie pusto..