Kolorowa łąka

Mathilde

Jeszcze nigdy nie miała takich doznań jak z tą klaczą. Złapała jej grzywę tak dla bezpieczeństwa i po chwili się zorientowała ze klacz cwałuje. Uśmiechnęła się i nie miała zamiaru jej spowalniać, ani przyśpieszać, dała jej wolną rękę, czyli mogła robić co chce, byle jej nie zrzuciła.

Senthia'Bonellii

Zarżała dostojnie..-Ha wolna ręka?.. Uśmiechnęła się.. Przed nimi leżało stare drzewo.. Zauważyła jak
dziewczyna była radosna.. Przyspieszyła uniosła ogon ku górze i z gracją araba przeskoczyła drzewo..
Nie zatrzymała się dalej galopowała przed siebie..Była zadowolona..Wiatr rozwiewał jej piękną i karo-złocistą grzywę..
//Miałam na myśli, że się świeciła..//

Mathilde

Nawet nie było tak źle, utrzymała się w skoku na oklep. Szczęśliwa poklepała klacz i dalej pozwoliła galopować. Zamknęła oczy i dalej galopowała, wsłuchiwała się w tętent kopyt i czuła jej miękką sierść, na dłoniach, na nogach.

Senthia'Bonellii

Przeszła do kłusa.. Robiła volty i pół volty... Identycznie jak na zawodach..Była w tym idealna..
Machała długim karym ogonem.. Kłusowała z przejściem na lewą nogę.. Po chwili się zatrzymała spojrzała w głąb polany..Mlasnęła kilka razy i ruszyła nagle galopem niekiedy brykając...
Stanęła dęba i głośno zarżała..Cwałowała w głąb polany..

Mathilde

Poczuła ze zwolniła ale zaraz potem ze przyspieszyła i nieźle brykała. Otworzyła oczy mocniej złapała się za grzywę, pochyliła się lekko do niej, jakby chcąc zrobić półsiad. Uśmiechnęła się i nic nie robiła tylko siedziała i trzymała jej się, rozglądała się.

Senthia'Bonellii

Przeszła do galopu.. Za chwilę stopniowo się zatrzymywała.. Stanęła i próbowała jakoś się położyć, aby dziewczyna spokojnie z niej zeszła..Zarżała cicho..

Mathilde

Uśmiechnęła się i poklepała ją. Nachyliła się i zeszła z niej, spojrzała w jej oczy - jesteś najwspanialszym koniem jakiego widziałam...dzięki - powiedziała i przytuliła się do niej.

Senthia'Bonellii

Wstała i czekała na reakcję dziewczyny..Wiatr wciąż zawiewał w jej karą i śliczną grzywę..
podeszła po chwili do niej i pacnęła ją pyskiem po brzuchu.. Przy czym kawałek od niej odeszła i sie położyła na kwiatach.. Miała nadzieje, że dziewczyna się obok niej przysiądzie..

Mathilde

Uśmiechnęła się i podeszła do niej, usiadła obok i zaczęła ją głaskać po szyi, po ganaszu, wszędzie tam gdzie wie ze konie lubią. Patrzyła na nią i czesała jej grzywę dłonią.

Senthia'Bonellii

Było jej tak dobrze i wygodnie.. Więc po chwili zasnęła..Słodko..

Mathilde

Położyła się obok klaczy i oparła rękę o jej szyję, zamknęła oczy i odetchnęła. Po kilku minutach, dziewczyna zasnęła wraz z klaczą, może nie powinna leżeć tak blisko, ale miała do niej pełne zaufanie, śpi.

Danny Saucedo

Przyszedł na łąke wolnym krokiem... mial sie tu spotkac z Mathilde... Zauważył ją i podszedł bliżej... Zauwazyl rowniez klacz... Nie krepujac sie podszedł do dziewczyny i usiadł obok niej... Spojrzal na nia... - Śpi... - szepnął sam do siebie... Postanowił zaczekac az wstanie...

Mathilde

Jej twarz zakrywały czarne włosy, wiatr podmuchiwał i odkrywał ją. usłyszała głos i otworzyła oczy, spojrzała na klacz i odwróciła się do tyłu. Ujrzała chłopaka, od razu usiadła i wyjęła z włosów trawę - cześć - odparła uśmiechając się.

Senthia'Bonellii

Otworzyła swe piękne ślepia i spojrzała na nie znajomego.. Zarżała dostojnie
Nie robiła gwałtownych ruchów.. Przyglądała się osobie płci przeciwnej..
Robiła za ich podpierkę..

Danny Saucedo

Cześć... - powiedział spoglądając na dziewczynę ... Oczarowała go jej uroda... - Nie przeszkadzam? - spytał grzecznie...